Wiedziałam o istnieniu baz pod cienie, ale jakoś nieszczególnie wierzyłam w ich cudowne działanie.
Nie jestem ani makijażystką, ani kosmetolożką więc nie znam się na tych sprawach. Wiem czy działa czy nie jeśli sama przetestuję.
Na wszelkie okazje zawsze maluje się sama. Myślę, że nie wychodzi mi to najgorzej, a już kilka razy makijażystka umalowała mnie tak źle, że nawet mi się już nie chce próbować. Ponieważ w tym roku szłam na weselę, zapragnęłam, aby makijaż utrzymał się chociaż do północy. Kiedyś testowałam bazę pod cienie z Inglota, ale efekty mnie nie szczególnie zachwyciły.
Na stoisku kosmetycznym zaczęłam rozmawiać z ekspedientką i namówiła mnie na przetestowanie bazy pod cienie ARTDECO .
Według mnie baza jest rewelacyjna.
Po całonocnych tańcach, przy upale 30 stopni - po powrocie do domu o 4 nad ranem cienie były nienaruszone. A nie użyłam nic drogiego - ot miss sporty za parę złotych.
PLUSY:
- przyjemnie pachnie
- daje rewelacyjne efekty
- wydaje się być wydajna i przystępna cenowo, zwłaszcza w porównaniu jakość/wytrzymałość/cena
Niestety baza ciężko się rozprowadza, ale dla mnie nie jest to akurat żaden problem.
Gdy wypróbuję działanie bazy z innymi cieniami, zrobię edycję postu.
Na obecną chwilę jest to dla mnie najlepsza baza pod cienie, na jaką mogłam trafić ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz